Festiwal Wacken Open Air AD 2020 (o ile się odbędzie) opatrzony został liczbą 31. Do tej pory mieliśmy trzydzieści edycji tej imprezy. Moja skromna osoba miała przyjemność być tam piętnaście razy. No tak jakoś wyszło, że jeżdżę tam co roku od edycji w 2005. Widziałem jak ten festiwal się rozwijał, rósł i wreszcie rozrósł się do monstrualnych rozmiarów. To już nie tylko trzy (a w zasadzie cztery) dni z muzyką. To mnóstwo inicjatyw wpisanych w wackeńską społeczność: mamy Full Metal Mountain, Full Metal... a nawet nie chce mi się tego wszystkiego wymieniać. Ostatnio festiwalowa fundacja zaangażowała się w ratowanie... lasów deszczowych w Brazylii. Wymyślono, że wezmą pod swoją pieczę obszar taki sam, jak teren festiwalowy. To jakieś pięć hektarów ziemi i zrzutka trwała niecały miesiąc. Ta impreza to już instytucja w skrócie. No właśnie, ale przecież wciąż chyba chodzi o muzykę tutaj, prawda?
Nie
da się ukryć, iż od kilku lat organizatorzy tego festiwalu ciutkę popadli w
marazm jeśli chodzi o dobór zespołów. Szczególnie jest to widoczne dla stałych
bywalców. Mieszanie jest cały czas w tej samej puli kapel i brakuje jakiegoś
powiewu świeżości. Headlinerzy tylnej części ciała raczej nie urywają i
osobiście uważam, iż to wszystko się zapętliło. Brakuje jakiegoś śmiałego kroku
i wyjścia poza obecne ramki. Jakoś na Hellfest, czy Graspop dają z tym radę, a
na Wacken uparte (?) stanie w miejscu... Ech...
No
nic, pomarudził, więc czas przyjrzeć się zapowiedziom tegorocznej edycji Wacken
Open Air. Zaczniemy od headlinerów poszczególnych dni.
Judas
Priest - zespół świętuje 50 lat (pół wieku!) swojego istnienia i ten koncert na
pewno będzie niezapomniany. Wielka scena, blisko 100 000 ludzi i spektakularne
show. To na pewno będzie wydarzenie tego festiwalu. Nie zdziwię się jak zespół
zdecyduje się na nagranie DVD z tego występu. Będzie się działo, to wiadomo.
Slipknot
- to taki mały powiew delikatnej zmiany. Muzyka jakiej jeszcze na tym festiwalu
nie było w zasadzie. Oczywiście Amerykanie po raz pierwszy zagrają na Wacken. To
nie moja muza, ale rok temu oglądałem ich na Hellfest i show było imponujące.
Amon
Amarth - no tak, ten zespół na niemieckiej ziemi cieszy się olbrzymią
popularnością. Szczególnie w ostatnich latach, gdy na kolejnych płytach
złagodzili swoje brzmienie. Na tym festiwalu grają średnio co dwa lata, więc
zaskoczenia nie ma. Jak zwykle wikingowie przygotują widowiskowe show i zabawa
będzie przednia.
A
cóż ponadto? Wiadomo - mnóstwo kapel i tutaj każdy coś dla siebie wybierze. Ja
na pewno nie przegapię koncertów:
-
Mercyful Fate - w końcu powrót legendy!
-
Overkill - oni jak wino, nie starzeją się
-
Venom!
-
Onslaught, Pestilence, Rotting Christ, Death Angel - oni na żywo są bezbłędni i
obłędni
-
Dirkschneider z albumem "Metal Heart", będzie też drugi koncert pod
szyldem UDO - klasyka
-
Sodom z albumem "Agent Orange" - mus!
- At the Gates - "Slaughter of the Soul Show" -
podobnie jak powyżej
-
Nervosa, Sacred Reich, Tribulation, Annihilator, Hypocrisy, Grave Digger (40
lat), Devin Townsend - te zespoły na żywo robią robotę.
To
taki podstawowy set. Ponadto mamy jeszcze "obowiązkowe" polskie Hate
i Me and the Man, a ponadto do zobaczenia: Marduk, Loudness, Borknagar, Stratovarius,
Turilli / Lione Rhapsody.
To
oczywiście moja lista, bo przecież mnóstwo innych zespołów pozostaje w
rozpisce, że wspomnę choćby: As I Lay Dying, Dropkick Murphys, Fields of the
Nephilim, Sick Of It All, Evergrey, Lacuna Coil, Avantasia, Kadavar, Wolves in
the Throne Room, Tarja, Grailknights, czy Freedom Call...
Jak
widać - jest do wyboru i do koloru. Każdy spokojnie te dni zapełni dobrą muzą i
pozytywnymi wrażeniami. Takie są gwarantowane co roku. Ponad 80000 maniaków
muzyki metalowej, kilka tysięcy dziennikarzy i zaproszonych gości. Cztery dni
muzycznego święta, wspaniałej atmosfery i wciąż - dobrej muzyki. Oczywiście na
dzisiaj (koniec marca) cieniem na to wszystko kładzie się szalejący po całym
świecie COVIR-19 i systematyczne odwoływanie kolejnych imprez. No nic, wpływu
na to nie mamy, nie pozostaje nic innego jak siedzieć w domu (!) i czekać aż ta
"plaga" się skończy. Oby przed wakacjami i oby jak najmniej
koncertów/imprez zostało odwołanych. A jak tak będzie to widzimy się na
przełomie lipca i sierpnia w malutkiej miejscowości na północy Niemiec.
Tradycyjnie: "See You in Wacken - Rain Or Shine!".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz